„Sunrise”
Wschód słońca w Twoich oczach. Czy tam zachód. Wszystko jedno. Dźwięk mew wzbijających się do lotu tamtego wieczoru nad morzem. Ziarenka piasku między spodenkami a czymś pod nimi. Rozwiane włosy. Twoja ręka na moim policzku. Nasze przypadkowe i świadome zetknięcia ust. Słowa piosenki „Sunrise” tamtego dnia. Już nie brzmią tak samo. Już nie słucham ich z taką radością bez Ciebie.
Bo dziś tęsknię za Tobą.
Friends
Przygaszone światło w pokoju. Śmiech publiczności z „Friends” i nasze cienie na ścianie. Kieliszki i pusta butelka po białym winie. Ubrania nasze. Nieposkładane, gdzieś na rogu pokoju. Telefon z nieodebranymi połączeniami. I trochę adrenaliny w powietrzu. I trochę żalu i wspomnień za tym błogiem spokojem i pewnością. Trochę tego dziś u mnie.
Bo dziś tęsknię za Tobą.
Siłownia
Mężczyźni wyciskający ostatnie poty ze sztangami. Szukanie wolnej bieżni. Gdzieś w mojej głowie hashtagi z fitnessem i healthy lifestyle. I dużo sportu i mięśni wokół mnie. Tylko nie Twoich. Tylko nie Twojej motywacji i wzajemnego zwiększania sobie prędkości na bieżni. Instrukcji, jak się obsługuje step i śmiech, że znów nie umiem. Tego mi dziś na treningu brakuje.
Bo dziś tęsknię za Tobą.
Klub
Lekka zmiana. Nie grają „Let’s do this” DJ Hazel. Teraz będzie coś wolnego. Teraz będzie kultowy Titanic i „My heart will go on”. Zamawianie kolejnego piwa, by zaszumiało jeszcze trochę bardziej. By w głowie Celine Dion śpiewała trochę szybciej i weselej. Bo nie tańczysz ze mną dziś.
Bo dziś tęsknię za Tobą.
Korytarz w hotelu
Jedyny taki tydzień w roku. Pełny beztroski, jasnego nieba i chłodnych, słodkich drinków. Jedyne, czego w tym tygodniu powinno mi brakować, to snu. Nie alkoholu, nie zabawy, nie znajomych. I nie znajomych. I nawet nie kieliszków czystych ani darmowego wifi. Ale brakuje dziś tutaj tylko Ciebie.
Bo dziś tęsknię za Tobą.
Ulica
Przechodzi On. Zatrzymuję wzrok. On się śmieje. Chyba ma mnie za wariatkę. A ja przecież tylko uśmiecham się do niego. Tak zwyczajnie, po ludzku. Bo ja znam ten uśmiech. To ten sam, którym obarowywałeś mnie zawsze wtedy, kiedy nagle pojawiałam się w twoich drzwiach i nie pozwalałam dokończyć tego, co powinieneś. Nie pozwalałam pracowac dalej. Ale Ty w sumie wcale nie chciałeś już wtedy pracować.
Bo ja znam te perfumy. To te, którymi się spryskiwałeś jak czekałam na Ciebie w łóżku, a Ty brałeś ten nieskończenie długi prysznic. A teraz nadal czekam. I to miejsce obok mnie wciąż jest tak cholernie puste.
Bo tęsknię dziś za Tobą.
Tutaj. (I tam też.)
Teraz. (I wcześniej, i później też.)
Tak bardzo.
I wszędzie indziej. I kiedy indziej. Bo w tłumie ludzie, na imprezie, na uczelni, w pracy i w kolejce w sklepie lub przy smutnej piosence i po najlepszym meczu koszykówki.
Bo tęsknię dziś za Tobą. Wszędzie.