Jak pisałam zakładkę „O mnie”, dłuższą chwilę zastanawiałam się, czy „moje małe miejsce w sieci” jako standardowe okreslenie na blog na pewno jest poprawne. W końcu go użyłam, ale z poprawką na to, że małe wcale nie znaczy mało ważne, zepchnięte na bok. Dla mnie to, co daje mi blogowanie, to całkiem spora część mnie i dziś małe podsumowanie
1. Nauczyłam się NAPRAWDĘ wyrażać swoje zdanie.
Wiem, że zaczynam od banału, ale ten banał to moje pure gold w tym całym blogowaniu. Kiedyś nie umiałam wyrażać swojego zdania wcale. Do tego stopnia, że bałam się odezwać i powiedzieć cokolwiek innego, a co dopiero wygłaszać „wielkie opinie” na różne tematy. Później stopniowo to zmieniałam, aż w końcu doszłam do momentu, w ktorym mogę powiedzieć, ze raczej nie mam już z tym problemu.
Nie chodzi o narzucanie niczego innym albo afiszowanie się z tym, co się myśli. Ale jeśli jest okazja lub sytuacja tego wymaga, umiem powiedzieć, że uważam inaczej i nie widzę w tym nic dziwnego. Oczywiście, nie tracąc przy tym otwartości na inne poglądy, bo zawsze przecież mogę się mylić.
Mówią, że nie wiemy, co myslimy tak długo, jak nie spróbujemy czegoś napisać. Przekonuję się o tym za każdym razem, jak mimo że wydaje mi się, że dokładnie wiem, co chcę powiedzieć, próbuję z tego sklecić porządny tekst. I dopiero jak to zrobię, wiem, że wcześniej tylko mi się wydawało.
2. Nauczyłam się nie bać siebie.
Czy to dla odmiany brzmi zbyt górnolotnie… ? Oby nie, bo to też banał, ale jak ważny. Zainteresowania i nasze własne małe ważne rzeczy nie muszą być czymś, co w ogólnym rozumieniu jest wielkie, niesamowite i supermądre. To ma być coś, co nas cieszy i co w naszym odczuciu sprawia, że się zmieniamy na lepsze, poznajemy samych siebie i spędzamy dobrze czas. U mnie tak jest z blogowaniem i dzięki temu wiem, że mogę mieć więcej takich rzeczy i wcale nie muszę się ich wstydzić
3. Poznałam nowych ludzi.
Krótko: poznałam nowych ludzi w trakcie przebywania w blogosferze, z którymi mogę nawiązywać różne dyskusje. A to kolejna rzecz, która mnie bardzo cieszy
4. Nauczyłam się drążyć temat.
Może akurat niektore tematy zawsze lubiłam drążyć, ale na pewne wciąż pozostawałam zbyt zamknięta. Teraz sporo czytam i natrafiam dzięki temu na nowe, ciekawe rzeczy. Dotarłam do miejsc w Internecie, na które raczej nie wpadłabym całkiem przypadkiem. A gdyby nie blog i chęć napisania czegoś na nim, pewnie szybko bym odpuściła.
5. Blog pomógł mi (i pomaga) poradzić sobie z negatywnymi emocjami.
Zawsze, kiedy coś jest nie tak, i potrafię to opisać mniej więcej w sposób, w ktory chciałabym to wyrazić, to jakoś … negatywne emocje w przeważającej częsci mnie opuszczają. Nie mam pojęcia, jak to działa, ale działa! Kiedyś było ich więcej, teraz często piszę te smutniejsze teksty po prostu dlatego, że … lubię. Lubię bawić się słowem, próbować przelewać emocje, inspirować się piosenkami. Ale wciąż pamiętam, że na gorsze dni to zawsze będzie taka moja alternatywna broń, do której będę mogła się uciec.
Tak więc, blogowanie jest super! A jak Wy traktujecie blogosferę? : )