podziekujmu
7

Podziękuj Mu.

To było kilka tygodni przed maturą. Wszyscy powoli zaczynaliście zarażać się stresującą atmosferą, ale jeszcze trochę na przekór korzystaliście z uroków coraz cieplejszych dni. Wrzuciłaś do torby parę zawiniętych ziemniaków, kilka piw i pojechałaś na ognisko – w tym lesie pachnącym majem i dymem z ogniska.

Myślałaś, że już nigdy nic się nie wydarzy. Że zawsze wszystko będzie takie samo i za parę lat wspomnienia będą tym samym, co teraźniejszość. Ale wtedy pojawił się On. Kompletnie nie zwróciłaś na niego uwagi. Ani na początku ani wtedy, kiedy siedzieliście coraz bliżej siebie, próbując nie myśleć o nadchodzącej chłodnej nocy. Ani nawet wtedy, kiedy kilka godzin później odprowadzał Cię na przystanek i mówił, że oddasz mu kurtkę przy okazji. Nie sądziłaś wtedy, że tych okazji będzie o kilka więcej niż przedmiotów maturalnych.

Parę miesięcy później Jego już nie było. Byłaś tylko Ty i Twoje niedokończone plany oraz zmarnowane okazje.

Wiedziałaś, że to nie może się tak skończyć. Postanowiłaś w końcu wykorzystać tę darmową wejściówkę na siłownię, a później kupić open-karnet. Znalazłaś pracę, bo On przecież zawsze mówił, jak podziwia kobiety, które robią w życiu tyle rzeczy. Zapamiętałaś kilka kruczków z warsztatu samochodowego, którymi jarał się podczas Waszej przedostatniej randki w zielonym parku.

Myślałaś, jak to będzie. Jak to będzie, kiedy przypadkiem spotkasz Go gdzieś w drodze na kurs tańca albo zwykłe zakupy. Jak wtedy obróci się za Tobą i pomyśli, że nie może zmarnować takiej szansy. A później rozpozna Ciebie i wtedy to Ty powiesz „nie”. Położysz Mu palec na ustach i każesz poczekać. A On poczeka tyle, ile będziesz chciała i jeszcze trochę dłużej. Będziesz widziała na Jego twarzy żal i determinację, byś była Jego. Będziesz delektowała się każdą chwilą, w której On będzie niepewny. Każdą chwilą, którą On będzie płacił za coś, co będzie dla Niego warte dużo więcej niż myślał, że może być.

Ale tak się nigdy nie stało. Nie było ani zakupów ani kursu tańca, ani tego niespodziewanego wieczoru w klubie, w którym wyglądasz jak milion dolarów, a On gdzieś dwa stoliki dalej porusza ustami na kształt słów: „Mhm, pewnie że ją znam. Idziemy zatańczyć.”, a później czujesz jego ręce na swojej talii i zdumione spojrzenia Jego kolegów. Nie było też nieoczekiwanego telefonu ani nawet kumpelskich wspomnień.

Za to open-karnet stał się początkiem Twojej największej pasji, praca nauczyła Cię, że umiejętność organizowania sobie czasu to nie żaden przeżytek, a pewność siebie, o której tak bardzo mówią, to jedyne, czego Ci brakowało – zamiast Jego.

Nie stało się nic, a zarazem wszystko. Nie odzyskałaś niczego, a zyskałaś dużo więcej. Zyskałaś siebie, tylko dlatego i aż dlatego, że kiedyś usłyszałaś od Niego to ostateczne „Nie.”.

Podziękuj Mu.

*Post inspirowany tekstem Volant’a.

  • Woocash

    Dobrze odnaleźć siebie i wiedzieć co chce się od życia, ale żeby od razu z przykałdem, że to wszystko wina faceta? 😀

    • Jasne. Tym razem tego nie pisałam, bo to już chyba oczywiste. 😀 Pamiętaj o tym na przyszłość!

  • Oj jakie to prawdziwe! Nie zawsze związki zostawiają nas gorszymi, poranionymi, z bliznami do zaleczenia. Czasami patrzysz wstecz i myślisz sobie – fajną dziewczyną się stałam dzięki niemu. Tylko to „dziękuję” jakoś nie chce przejść przez gardło.

  • To prawda, czasami nie jest cenniejsze niż tak i warto to docenic

  • Tylko dlaczego to się docenia dopiero po kilu(nastu) latach? 😉

    • Ano… ale mówią, że lepiej późno niż wcale 😀