fajneżycie
21

6 rzeczy, przy których większość problemów przestaje mieć znaczenie.

Czasami tygodniami, miesiącami, a nawet i latami próbujemy „znaleźć siebie” w życiu. Nauczyć się jak być szczęśliwym i się uśmiechać, ale ciągle coś nam przeszkadza. Wydaje się, że jeszcze tylko brakuje tej jednej rzeczy. Tylko odrobinę więcej pieniędzy, tylko odzyskany kontakt z przyjaciółką, tylko ta ekstra sukienka, tylko ten wymarzony facet, tylko ten awans i będzie wspaniale. A później nie jest. Albo pracujesz na to latami, żeby było.
A czasami jest jeden pstryk i zdajesz sobie sprawę, że to była Twoja terapia wstrząsowa, po której nagle zaczynasz doceniać swoje „normalne” życie. Może nie wszystkie poniższe przykłady są aż tak drastyczne, ale to 6 rzeczy, które według mnie skupiają na sobie uwagę tak bardzo, że zaczynasz rozumieć, jak bardzo powinieneś lub powinnaś docenić to, co masz teraz.

1. Choroba kogoś bliskiego.

Jadę z dramatycznym przykładem na początek. Ale to chyba jeden z największych przełomów w życiu. Jak dowiadujesz się, że osoba, która dużo dla Ciebie znaczy jest poważnie chora, cała reszta jakby przestaje mieć znaczenie. A nawet nie jakby, i cokolwiek by nie było tą „resztą”.

2. Zwykła choroba

Może niektórym wyda się to przerysowane, ale ja osobiście tak bardzo nienawidzę być chora, że wystarczy mi zwykły ból gardła i silniejszy katar, żeby do głowy zaczęły mi przychodzić myśli „Boże, już nigdy w życiu nie będę na nic narzekać, tylko błagam, chcę się obudzić jutro zdrowa.” W przedszkolu chorowałam średnio co dwa tygodnie. Nie, nie średnio, dokładnie tak często. Po czym na początku podstawówki nagle to się zmieniło. I przestałam praktycznie wcale. Właściwie zostało mi to do teraz. Owszem, zdarzyło mi się ostatnio nawet pójść po antybiotyk, bo trochę się przeliczyłam, ale tak poza tym funkcjonuję sobie raczej szczęśliwie bez kaszli, katarów, bólów i innych „dobrodziejstw” z puszki Pandory. Tak więc, jak tylko czuję, że zaczyna mnie chwytać COKOLWIEK, od razu ogarniam się, że zdrowie i wszystko będzie dobrze.

3. Uszkodzony plik

Tak sobie, nagle, postanawia się uszkodzić. W taki sposób, że nie da się go odzyskać. Ileś czasu gromadzisz sobie tam zdjęcia, teksty, linki, cokolwiek. A pewnego dnia otwierasz i nie ma nic. Robisz tzw. „rybkę”, zostajesz tak przez 10 minut i… nie wiem, co dalej.

4. Awaria laptopa/telefonu

Też nagle. Też całkowicie. Nie włączysz. No po prostu nie i już. Cała lista kontaktów, smsów, zdjęć, WSZYSTKIEGO CO MASZ I NA CZYM PRACUJESZ, znika. A pan w serwisie mówi, że właściwie to nie wie, ile to potrwa i że na dzisiaj to już skończył.

5. Zgubienie kluczyków do auta/do domu

To samo. Błagam. Żeby tylko one się znalazły. Żeby tylko.

6. Zgubienie dokumentów

Patrz wyżej.

Tak, 3 i po części 4 spotkało mnie w ostatnim tygodniu. xDD Niech backupy i wszelkie kopie zapasowe będą razem z nami!

Co byście dodali do tej nieszczęsnej listy? 🙂

_______________________________________________________

Znajdź mnie też tutaj 😉

facebookyoutube

  • Sanity

    Ktoś zamówił pizzę z oliwkami? Dramat. Rodzynki w serniku? Tragedia. Czy można rozpaczać z powodu źle zaparzonej herbaty? Można, jak najbardziej. Jeszcze jak!
    Ale z drugiej strony, warto cieszyć się nawet z najdrobniejszych dobrych rzeczy które się nam trafiają: dobre miejsce na parkingu w deszczowy dzień, kupon rabatowy do ulubionej kawiarni, czy nawet darmowy długopis z targów pracy.
    Ciesz się z promieni słońca po wczorajszej burzy.
    🙂

  • Ja bym dodała rozstanie z fajnym facetem. Pierwszy tydzień wyłączony z życia …

    • Jak u Ciebie tylko tydzień, to moje uszanowanie! :DDD

      • Przez tydzień inne problemy nie istnieją tylko chodzisz i smecisz o złamanym sercu 😀 A potem masz na głowie rozstanie i przypominasz sobie o calej reszcie problemow 😉

        • Scenariusz idealny! xD Może nakręcimy razem film katastroficzny? <3

          • Hehe lepiej romantyczną komedię !

          • Masz rację, lepiej 😀 To ja już dzwonię do mojego ziomka Channing’a Tatum’a

  • Kopie zapasowe to jednak złoto i diamenty! 😀

  • Zgadzam się z tym! Ale wiem też po sobie, że takie coś często zmienia myślenie tylko na chwilę, na jakiś czas. Potem znowu przestajemy doceniać to co mamy.

    Do listy dodałabym np. docenianie pogody i czasu wolnego. Jest pięknie, słonecznie, a my nic nie robimy, tylko gnijemy wpatrzeni w szklane ekrany. Do czasu aż przychodzi szaruga i deszcz, nagle marzymy, żeby tylko wyjść z domu.

    • I tutaj masz rację, że często takie rzeczy działają na chwilę, na tę chwilę pierwszej paniki, a później wracamy do normalności.

  • rudawstazka.wordpress.com

    I awaria wody! Jakoś na braki prądu mentalnie jestem przygotowana, ale problemy z wodą to za dużo jak dla mnie 😛

  • Takie zdarzenia losowe potrafią dać nam niezłego kopa, bo zaczynamy doceniać to, co miałyśmy…Tak, tak, czasami przychodzi taki moment otrzeźwienia od losu

  • W sumie spodziewałam się, że pójdziesz w mniejszym stopniu w dokumenty i awarie a bardziej katastrofy itp. Z drugiej strony zgubienie kluczy jest bardziej prawdopodobne niż trzęsienie ziemi w Polsce. Mnie czasami ustawia do pionu, kiedy przypomnę sobie jakieś trudne momenty ze swojej lub cudzej przeszłości. Od razu łapię się na tym, że przecież jest mi dobrze, mogę zmienić to, co mi nie odpowiada i… dlaczego ja właściwie narzekam?

    • No tak, katastrofy to oczywiście gorsza sprawa, ale własnie to są takie rzeczy, które docelowo nie psują nic wielkiego, a jednocześnie uruchamiają w człowieku taka panikę (przynajmniej ja tak mam), ze nagle na niczym mu już nie zależy, byle tylko ta rzecz się naprawiła,a reszta się ułoży.

      • Dokładnie. W sumie podobnie mam, kiedy dopadnie mnie katar – tak jak u Ciebie myślę tylko o tym, żeby znowu oddychać swobodnie i tylko to się liczy. 🙂

  • ct. „Wydaje się, że jeszcze tylko brakuje tej jednej rzeczy. Tylko…” Mega prawdziwe, chcemy zawsze więcej. Może to dobrze, że patrzymy do przodu, ale przez to mam wrażenie, że nie doceniamy tego co mamy. Tak jak piszesz. Nie mamy czasu docenić bo skupiamy się już na czymś innym i znowu ten wyścig szczurów. Najgorsze że z tymi wszystkimi rzeczami jest tak, że po czasu zapominamy i znów nie doceniamy np. zdrowia jak wtedy kiedy chorowaliśmy 😉