Mam 23 lata.
Czasem naprawdę wydaje mi się, że to już tak okropnie dużo.
Że już tyle było, że tyle przeżyłam i tyle widziałam. A tak naprawdę nie przeżyłam niczego i nie widziałam niczego. I wszystko przede mną. Tak mówią. Chyba im wierzę.
Moi znajomi też mają 23 lata. Są różni. Mężczyźni, dla których chce się zarywać noce, żeby kontynuować z nimi ciekawą rozmowę. Kobiety, które po cichu stawiasz za swój wzór – bo są takie piękne i mądre. Czasami wydają się tacy szczęśliwi, że zastanawiam się jak to robią.
Ale później ich poznaję. I już wiem. Oni wcale tacy nie są. Kobiety mówią, że nie szukają związku, bo wolą uprzedzić smutną rzeczywistość, w której nie ma miejsca na poważne związki, długie rozmowy i seks na dziesiątej randce. Boją się, że będzie szybka kawa, szybki seks i szybkie rozstanie.
Ci mężczyźni mają za sobą nieudane związki, kłamstwa i czyny, których się wstydzą. Do piętnastego spotkania włącznie rozmawiają ze mną tylko o pogodzie. Bo się boją. Nie ufają. Czasem są tak zranieni, że jestem w stanie tylko zamknąć oczy, pokręcić głową i powiedzieć „W porządku. Rozumiem. Nie mów.” Ale czasem wcale nie rozumiem. Nie rozumiem, jak mogliśmy sobie na to pozwolić – na to, by dać się tak zranić, że nie jesteśmy w stanie już normalnie funkcjonować. Nie ryzykujemy i skazujemy się na samotność.
Czasem mówią, że nie teraz. Innym razem. Jeśli się lepiej poznamy. Albo gdybyśmy się inaczej poznali. Może w innych okolicznościach, może trochę wcześniej albo później. Może. Też to czuję. Też noszę w sobie żal za to wszystko, co mnie dotknęło i nie pozwala mi robić tego, co bym teraz chciała.
Ale pytam. Kiedy jak nie teraz? Kiedy chcesz się odważyć zaufać drugiemu człowiekowi, jeśli nie teraz?
Możesz powiedzieć, że bezpiecznie jest nie dopuszczać do siebie ludzi i nie dawać się zranić. To działa. Ale działa dokładnie tak samo jak sposób na niepopełnianie błędów, polegający na nicnierobieniu.
Musisz ryzykować, żeby wygrywać. Musisz przegrywać, żeby wygrywać. Najpierw musisz nauczyć się, że pani w szkole zapyta Cię o rozwiązanie zadania, a Ty po prostu powiesz, że nie wiesz. Bez względu na to, czy ona uśmiechnie się ze zrozumieniem, czy prawie nie zdasz klasy. Bez względu na konsekwencje. Później musisz nauczyć się powiedzieć, że nie wiesz co czujesz, bez względu na to, czy On Cię zrozumie, czy po prostu zostawi i pójdzie dalej. Powiedzieć rodzicom, że od dzisiaj żyjesz po swojemu. Dowiedzieć się, czego w życiu chcesz i pójść po to, bez względu na to, czy oznacza to włączenie ulubionego filmu czy rzucenie kierunku studiów z ostatnich 3 lat i zaczęcie nowego, a później przekwalifikowanie się w wieku 30 lat. Ale jeszcze na koniec musisz nauczyć się, że nawet jeśli ktoś Cię zranił dziesięć razy i nawet jeśli myślisz, że znasz już całą rzeczywistość i wiesz, co On za chwilę powie, to musisz na nowo zachować się, jakby to był ten pierwszy raz. Pierwsza randka w wieku 14 lat. Albo 16. Musisz zacząć wszystko od nowa – po raz kolejny powiedzieć z uśmiechem jak masz na imię, co robisz, co myślisz, a później nie liczyć minut, godzin i nie kalkulować.
Mam 23 lata. Robiłam rzeczy, których do dzisiaj się wstydzę. Odpuściłam sobie faceta, który wydawał się być jedynym, który kochał mnie a ja jego. Bo musiałam, mimo że broniłam się rękami i nogami. Jest spore prawdopodobieństwo, że znajdę lepszego.
Jest też małe, że był miłością mojego życia i kiedy o tym myślę, to rozrywa mi serce. Ale próbuję z tym żyć.
Mamy 23 lata i boimy się żyć. Mamy 23 lata i nie umiemy kochać. Mamy 23 lata i nie umiemy żyć na przekór wszystkiemu i wszystkim.
Mamy 23 lata. Młodsi nie będziemy już nigdy.
Ale dziwnie.