niebądźmiła
0

Nie bądź miła.

Kiedy moja przyjaciółka, a zarazem przecudowna i przemądra dziewczyna, powiedziała mi, że nie obchodzi świąt Bożego Narodzenia ze względu na wiarę, miałam niezły mindfuck. Nie rozumialam niczego i musiałabym zrobić serię wpisów, żeby opowiedzieć to od A do Z.

Ale najważniejsze w tym wstępie jest to, że wyniknęło z tego zdanie: Bo wiesz, dzień narodzin tak naprawdę niczego o nas nie mówi.

Obchodzimy urodziny. Co roku. Mamy te szałowe 18-stki, smutne 30-stki, okrągłe 40-stki i inne okazje.

W porządku, też uwielbiam to robić. Uwielbiam się bawić, śmiać, tańczyć. Uwielbiam, kiedy okazje pojawiają się znikąd tylko po to, żeby móc kogoś legalnie zapytać, czy wyskakujemy dziś do klubu. Czy zbieramy ekipę i wpadamy do Anki.

Ale tak naprawdę dzień narodzin nic o Tobie nie mówi. Nie mówi, jaka będziesz za 10 lat, kiedy rodzice zapytają, co już umiesz na egzamin. Nie mówi, czy pokochasz tańczyć, będziesz chciała zostać piosenkarką, a może będziesz wolała założyć kwiaciarnię. Nie mówi, czy będziesz podbijała serca swoim uśmiechem, czy odwrócisz się, by pomóc starszej pani i czy okażesz serce dla zbłąkanego psa.

Ja myślałam, że urodziłam się za miła. Tak po prostu. Że nie wiem, jak powiedzieć „daj spokój”, kiedy się z kimś nie zgadzam. Że nie wiem, jak z klasą odmówić wódki, kiedy ktos namawia po raz piąty tego samego wieczora.

Ignorowałam siebie. Swoje marzenia, pragnienia. Nie zliczę ile razy powiedziałam coś, co ktoś chciał ode mnie usłyszeć. Nie zliczę też, ile razy później płakałam, żałując, że znowu nie postawiłam po prostu na prawdę. Dlaczego nie miałam siły wstać od stolika, założyć kurtkę, powiedzieć: „Wiesz co, dobre i świetne zagrywki zdarzają się na meczu siatkówki w piątym secie. Między ludźmi zdarza się tylko zaufanie, szacunek i zrozumienie. Może zgubiłam soczewki, ale nie widzę tu żadnej z tych rzeczy”, zostawić 20zł za dwie duże kawy latte i wyjść.

Nie robiłam tak, bo myslałam, że coś stracę. Myślałam, ze ktoś to kiedyś doceni, powie, że poczuł się zrozumiany. Wmawiałam sobie, że wymyślam i wydziwiam, w dzisiejszym świecie tak się robi, a ja nie chcę zepsuć atmosfery.

I wiecie co, nikt nigdy tego nie docenił.

Nie każdy też docenił szczerość, gdy powoli się jej uczyłam. Nie zawsze. Nie wszędzie i niekoniecznie w taki sposób, jaki chciałam.

Ale musisz wiedzieć jedno. Ja wiem, że nie jest fajnie odmawiać przebojowym koleżankom imprez do rana i czuć się jak wyrzutek po to, żeby spędzić noc na nauce na ważny egzamin. Powiedzieć koledze, że nie umówisz się z nim na obiad, bo nudzisz się w jego towarzystwie. Wiem, że głupio jest powiedzieć facetowi, że mając 30 lat i mnóstwo związków za sobą nadal chcesz poczekać z seksem.

Ale jeszcze bardziej głupio jest mieć 23 lata i nie uświadamiać sobie, że do cholery nie budujesz swojej kariery z koleżankami, których nawet specjalnie nie lubisz, nikt nie zapłaci Ci za kolejną randkę, na którą poszłaś z grzeczności, żeby go nie urazić i wreszcie nie sypiasz ze społeczną ideologią, ale z Nim i wracasz do domu z całą sobą, z którą czujesz się dobrze albo nie.

Na swoje własne życzenie.