pobrany
0

Nie będzie nas.

Nie będzie naszych wymarzonych wakacji w Lloret De Mar i obiecanych kolorowych drinków z palemką.

Ani dotyku słońca, przejrzyście niebieskiego łagodnego nieba, zdjęcia w najlepszym bikini i tańca pod gołym niebem do rana. I następnej piękniejszej nocy.

Tego nie będzie.

Twojej ręki na moim ramieniu, bólu brzucha od naszych inside jokes.

Wieczornych spacerów po rynku, słuchania cichej muzyki i wiatru we włosach, przykrywającego uśmiech. Chłodnej coli pomieszanej z zimną wódką. Maratonu filmowego pod kocem. Kawałków ananasa z pizzy znalezionych rano pod łóżkiem. Radosnego rzucania się na kanapę po tygodniu pracy. Otwierania drzwi bez przerw od pocałunków.

Powiadomień na messengerze, odczytywanych każdego ranka, zmuszających do otwarcia oczu.  Wzroku gardzących ludzi, którzy widzą, jak nagle uśmiecham się do siebie, idąc ulicą. Pełnych myśli. Sensu dnia. Dzisiejszego i następnego. Radości i wybaczania sobie. Modlitw, w których dziękuję, że jesteś.

Twoich błyszczących, ciemnoszarych oczu. Łagodnych i czasem dzikich. Dzikich i czasem łagodnych. Uśmiechu rozświetlającego chwilę. Twojego wyrazu twarzy zaraz po tym, jak orientuję się, że to, co wlaśnie powiedziałeś, to tylko ironia.

Emocji. Niepewności i emocji. Tęsknot, małych gestów, oczyszczających przeprosin i małych powrót do siebie.

A później… A jeszcze dziś. Jeszcze dziś i już jutro nie będzie płaczu i smutnych, pustych oczu, pozostawionych w parku wieczorem.

Nadziei, fałszywej i przeplatanej prawdziwą. Odwracania głowy z nadzieją, że coś się zmieni. Że to jeszcze nie koniec. Przedłużania pożegnań. Szukania spokoju, zwierzeń i samotnych, nieprzespanych nocy.

Nas.

Będę ja, z niezawodnym uśmiechem na ustach, rano i po południu w autobusie. I w pubie w weekend.

Ty, z telefonem schowanym w kieszeni plecaka, którego nie wziąleś ze sobą. Ze wspomnieniami, których nie cenisz. Ze swoim życiem, które udajesz.

Nas.

Nie będzie.

Bo powiedziałam jedno z najtrudniejszych słów. Bo zdecydowałam. Że nie proszę i nie czekam.

Żyję dalej i wierzę, że miałam rację – bo nie było warto. Przecież się pomyliłam i nie chcę, byś wracał.

Ja naprawdę w to wierzę.

Bo wiem, że nie będzie NAS.