sukces_satysfakcja
6

A życie dopiero na deser?

Usłyszałeś kolejną mowę motywacją, przeczytałeś kolejny niesamowicie interesujący artykuł o Twojej pasji. A później zobaczyłeś drogi rachunek z kolacji, zdjęcia z Majorki, parę mądrych przeczytanych książek i pozazdrościłeś koledze nowej dziewczyny. I te wszystkie rzeczy u jednego człowieka. Zastanawiasz się, jak to działa i co robisz nie tak? Masz szczęście w miłości, ale Twoja wypłata nigdy nie przekroczy średniej krajowej? Masz niesamowitą wiedzę na temat dronów i systemów wbudowanych, ale co z tego, skoro nikogo, kto chciałby tego słuchać przy jednoczesnym piciu koleżeńskiego piwa?

Kto robi to lepiej?

Podobno analityczny męski umysł każe im w życiu mieć porządek, a tym samym odhaczać kolejne punkty i piąć się w górę. Kobiety dla odmiany uwielbiają otwierać kilka(naście) wątków jednocześnie, a później… no właśnie, co później?
Może nie będzie to zaskakujące, ale idealne jest połączenie właśnie dwóch takich torów myślenia. Porządku, ale i multitaskingu.
Ile razy rozmawiałam z kolegami, którzy mówili o swojej wizji szczęścia, słyszałam, ze najpierw chcą się czegoś dorobić. A jeszcze wcześniej nauczyć czegoś, zdobyć wiedzę. Później praca. Firma, samochód. Dom. Dobrzy kumple. A później rodzina. Na koniec parę przeciętnych lub mniej przeciętnych marzeń. Po kolei. Wiem, że to brzmi ambitnie i nie ma w tym nic złego, ale… ile razy zdarzyło Wam się wypełnić plan w chociaż 80% bez bieżącej zmiany w trakcie? Ile razy robiąc coś innego, niż mieliście, okazywało się to o niebo lepsze lub przynajmniej równie dobre? I wreszcie… więc jaki jest sens ograniczania się jedną możliwą ścieżką życiową?

Mały, prywatny sukces w pakiecie z satysfakcją zaczyna się tam, gdzie kończy się sticking to the plan. Zaczyna się tam, gdzie dojrzewasz do momentu, w którym jesteś w stanie sobie powiedzieć, że już w tym momencie jesteś wystarczająco wartościowym człowiekiem, by móc chwytać się kolejnych rzeczy, nawet jeśli tamte poprzednie nie wyszły Ci idealnie lub nie zostały ukończone.

Bo wcale nie musisz niczego odhaczać. Po kolei. Nie musisz sobie i nikomu niczego udowadniać. Nie musisz robić czegoś tak, żeby te poprzednie rzeczy były Twoją jedyną przepustką i własnym przyzwoleniem na zaczęcie czegokolwiek innego. Nie musisz w każdym momencie życia, który przeznaczyłeś idealnie i dokładnie na jedną konkretną rzecz, mówić każdej innej „Nie.”. Bo każdy aspekt życia, w którym chcesz być szczęśliwy, opiera się na kilku punktach, działających według tego samego mechanizmu:

Jeśli teraz Ci się nie chce, to nie będzie Ci się chciało za rok i dwa. I pięć. Jeśli nie myślisz o fajnej pracy i nic nie robisz w jej kierunku, to za żaden czas nic się nie zmieni.

Jeśli teraz nie masz czasu na swoją pasję, to kiedyś też go nie znajdziesz. Dlatego że zamiast czasu na pasję, szukasz wymówki na jej brak. A prawda jest taka, że da się znaleźć i jedno, i drugie. Pytanie, czego Ty wolisz szukać.

Jeśli teraz nie umiesz dogadywać się z ludźmi, to za 5 lat nie staniesz się bardziej pewny siebie z samego faktu wieku. Wiedzy, czy czegokolwiek. Po prostu minie pięć lat więcej Twojej samotności i nieśmiałości. Ominie Cię parę domówek i flaszek wódki. Serio, relacje to taki sam aspekt życia jak każdy inny tyczący się udoskonalania.

Jeśli nie będziesz w relacjach, to się w nich nie rozwiniesz. Jeśli myślisz, że rodzina i życie towarzyskie są dla stabilnie zarabiających ludzi po 30stce, to po 30stce obudzisz się jako zaawansowany biznesman, ale całkowicie początkujący socjalnie i towarzysko człowiek.
Dlatego, że jedna i druga umiejętność idą równolegle do siebie. I choćbyś nie wiem, jak szybko ogarniał pierwszą, to ona nigdy nie przetnie drugiej. I odwrotnie.

_______________________________________________________

Znajdź mnie też tutaj 😉

facebookyoutube

  • wielką przyjemnością przeczytałam. masz rację. i właściwie pod każdym zdaniem mogłabym się podpisać w 100%

  • Ciekawy artykuł. Jak ze wszystkim sukces polega chyba na znalezieniu złotego środka. Z jednej strony trudno trzymać nie wiadomo ile srok za ogon i być super multitaskiem. Z drugiej strony nie ma sensu odkładanie pewnych rzeczy na później (a tym bardziej na wieczne nigdy).
    Dla mnie niezależnie od innych życiowych priorytetów zawsze ważne były i są relacje. To chyba najlepsza życiowa inwestycja 🙂 I coś, co często ciężko odzyskać, kiedy się zaniedba. W każdym razie na pewno nie można ich traktować jako „kolejny punkt na liście do odhaczenia”, bo to zaprzecza całej istocie kontaktów międzyludzkich i jak dla mnie jest wyrazem braku szacunku do innych.
    Pozdrawiam ciepło!

  • Kurczę, świetny wpis – niesamowicie mądry! Nawet na tych moich psychologicznych studiach uczono nas, jak jedne aspekty rozwoju dziecka (np. motoryczny) wpływają na rozwój w pozostałych dziedzinach. To wszystko pięknie się zazębia i oddziałuje jedno na drugie. Poza tym życie to nie gra, gdzie odblokowujemy kolejne zadania – raz zdobytą pracę, rodzinę czy przyjaźń można utracić. Nie ma sensu więc poświęcać się tylko jednemu obszarowi życia i próbować ustalić jakąś kolejność, w jakiej będziemy budować nasze życie. Jest ono zbyt dynamiczne i po prostu nie działa w taki sposób.

  • Jest w tym wiele racji, ale jak wiadomo, nic nie jest czrno-białe. Zycie jest jest tak proste, jakbyśmy tego chcieli.
    Czasami nie możemy oddać się pasji, właśnie ze względu na brak pieniędzy. A jak zarabiamy,t o nie mamy czasu na pasje.
    Nie zawsze udaje się wyjść z tego błędnego koła, ale czasami tego wyjścia po prostu nie ma. Niektórzy muszą wybierać.

    • No jasne, nie zawsze da się wszystko i na to też trzeba wziąc poprawkę, ale po części też nawiązuję tutaj do czegoś takiego, jak np. inteligencja emocjonalna, która często u zdolnych, zajętych nauką i „karierą” ludzi schodzi na dalszy plan, a wręcz jest źle „traktowana”, a uważam, że nie powinna. Bo to też superważne, żeby ją rozwijać, wykorzystywać czy jak to tam nazwać xd I doskonalić się w różnego typu relacjach z ludźmi

      • Dokładnie tak! Niestety w dzisiejszych czasach wszystko co emocjonalne, jest uznawane za słabość.