Usłyszałeś kolejną mowę motywacją, przeczytałeś kolejny niesamowicie interesujący artykuł o Twojej pasji. A później zobaczyłeś drogi rachunek z kolacji, zdjęcia z Majorki, parę mądrych przeczytanych książek i pozazdrościłeś koledze nowej dziewczyny. I te wszystkie rzeczy u jednego człowieka. Zastanawiasz się, jak to działa i co robisz nie tak? Masz szczęście w miłości, ale Twoja wypłata nigdy nie przekroczy średniej krajowej? Masz niesamowitą wiedzę na temat dronów i systemów wbudowanych, ale co z tego, skoro nikogo, kto chciałby tego słuchać przy jednoczesnym piciu koleżeńskiego piwa?
Kto robi to lepiej?
Podobno analityczny męski umysł każe im w życiu mieć porządek, a tym samym odhaczać kolejne punkty i piąć się w górę. Kobiety dla odmiany uwielbiają otwierać kilka(naście) wątków jednocześnie, a później… no właśnie, co później?
Może nie będzie to zaskakujące, ale idealne jest połączenie właśnie dwóch takich torów myślenia. Porządku, ale i multitaskingu.
Ile razy rozmawiałam z kolegami, którzy mówili o swojej wizji szczęścia, słyszałam, ze najpierw chcą się czegoś dorobić. A jeszcze wcześniej nauczyć czegoś, zdobyć wiedzę. Później praca. Firma, samochód. Dom. Dobrzy kumple. A później rodzina. Na koniec parę przeciętnych lub mniej przeciętnych marzeń. Po kolei. Wiem, że to brzmi ambitnie i nie ma w tym nic złego, ale… ile razy zdarzyło Wam się wypełnić plan w chociaż 80% bez bieżącej zmiany w trakcie? Ile razy robiąc coś innego, niż mieliście, okazywało się to o niebo lepsze lub przynajmniej równie dobre? I wreszcie… więc jaki jest sens ograniczania się jedną możliwą ścieżką życiową?
Mały, prywatny sukces w pakiecie z satysfakcją zaczyna się tam, gdzie kończy się sticking to the plan. Zaczyna się tam, gdzie dojrzewasz do momentu, w którym jesteś w stanie sobie powiedzieć, że już w tym momencie jesteś wystarczająco wartościowym człowiekiem, by móc chwytać się kolejnych rzeczy, nawet jeśli tamte poprzednie nie wyszły Ci idealnie lub nie zostały ukończone.
Bo wcale nie musisz niczego odhaczać. Po kolei. Nie musisz sobie i nikomu niczego udowadniać. Nie musisz robić czegoś tak, żeby te poprzednie rzeczy były Twoją jedyną przepustką i własnym przyzwoleniem na zaczęcie czegokolwiek innego. Nie musisz w każdym momencie życia, który przeznaczyłeś idealnie i dokładnie na jedną konkretną rzecz, mówić każdej innej „Nie.”. Bo każdy aspekt życia, w którym chcesz być szczęśliwy, opiera się na kilku punktach, działających według tego samego mechanizmu:
Jeśli teraz Ci się nie chce, to nie będzie Ci się chciało za rok i dwa. I pięć. Jeśli nie myślisz o fajnej pracy i nic nie robisz w jej kierunku, to za żaden czas nic się nie zmieni.
Jeśli teraz nie masz czasu na swoją pasję, to kiedyś też go nie znajdziesz. Dlatego że zamiast czasu na pasję, szukasz wymówki na jej brak. A prawda jest taka, że da się znaleźć i jedno, i drugie. Pytanie, czego Ty wolisz szukać.
Jeśli teraz nie umiesz dogadywać się z ludźmi, to za 5 lat nie staniesz się bardziej pewny siebie z samego faktu wieku. Wiedzy, czy czegokolwiek. Po prostu minie pięć lat więcej Twojej samotności i nieśmiałości. Ominie Cię parę domówek i flaszek wódki. Serio, relacje to taki sam aspekt życia jak każdy inny tyczący się udoskonalania.
Jeśli nie będziesz w relacjach, to się w nich nie rozwiniesz. Jeśli myślisz, że rodzina i życie towarzyskie są dla stabilnie zarabiających ludzi po 30stce, to po 30stce obudzisz się jako zaawansowany biznesman, ale całkowicie początkujący socjalnie i towarzysko człowiek.
Dlatego, że jedna i druga umiejętność idą równolegle do siebie. I choćbyś nie wiem, jak szybko ogarniał pierwszą, to ona nigdy nie przetnie drugiej. I odwrotnie.
_______________________________________________________
Znajdź mnie też tutaj 😉