ile_czasu
2

Jeden sposób, którzy działa (!) zawsze.

Jeśli ludziom naprawdę na czymś zależy, potrafią zrobić wiele. Przy czym to „naprawdę” musi być użyte z pełnym uzasadnieniem. Latami czytają poradniki, jak zostać milionerem i inwestują na giełdzie kolejne pieniądze, z wyczekiwaniem sprawdzając kolejne akcje. Miesiącami zmieniają siebie i swoje życie, po to, by usłyszeć jedno zdanie od swojej eks. „Cholera, żałuję, że Cię zostawiłam.”. Udowadniają naukowcom, że człowiek wcale nie potrzebuje snu, a mózg regeneruje się samą myślą, że za kilka tygodni będzie mózgiem człowieka dyrektora.

Wszystko to znakomicie udowadnia, że ludzie potrafią niesamowicie mocno cenić to, czego nie mają. A jednocześnie tak samo potrafią nie doceniać tego, co mają.

Więc może dla odmiany powiem o tym, jak zamiast zyskać, zawsze można coś stracić. A w tym przypadku kogoś.

Sposobów i sytuacji, w jakich ludzie się rozstają, jest wiele. Ale jest jeden czynnik, który zawsze łączy te wszystkie rozwalone relacje. Czas. Bo po jednej stronie są kumple, którzy kłócą się przy każdej możliwej okazji, a gdy przychodzi smutny piątek z końcem tygodnia, nie dzwonią do nikogo innego z propozycją piwa, jak do siebie. Przyjaciółki, które mimo że od paru lat mają już swoje życie i żadna nie rozumie drugiej, to w wolnej chwili wybierają wspólną kawę, a nie pusty dom i telewizor. Wreszcie po tej samej stronie są kobiety, które latami źle traktowane i ignorowane przez facetów, potrafią nadal kochać. Lub też „kochać”. Ale to nieważne w tym wpisie.

Tak po drugiej stronie jest gdzieś dziewczyna, która myślała, że już nigdy nie będzie tak samo. Rodzice martwili się, że już nie uśmiecha się tyle, co kiedyś i tak, jak kiedyś. Ona myślała, że nie znajdzie drugiego takiego. Tak było przez pierwszy miesiąc. I kolejne parę. Kiedy minął rok, przeczytała, że psychologowie uważają ten czas jako graniczny dla poradzenia sobie z rozstaniem. Jeśli do wtedy nic się nie zmieni, to jest… no cóż, źle. Teraz jest 5 lat później. Być może nagięła trochę teorią psychologów, własną psychikę i jeszcze parę innych rzeczy. Ale dziś jest szczęśliwa. Bo uratował ją czas. Brak kontaktu. Brak drugiej osoby. Po prostu brak.

Tak więc, jedynym zawsze niezawodnym sposobem na utratę drugiej osoby jest czas. Wiem, że jest wiele innych sposób. Złe traktowanie, olewanie, niezrozumienie i każdy inny przykład, który przychodzi Ci do głowy. Ale tak naprawdę oddalamy się i odchodzimy tylko wtedy, gdy drugiej osoby obok zabraknie, w każdym tego słowa znaczeniu.

Bo najgorszym błędem, jaki można popełnić, to dać drugiej osobie czas. Za dużo czasu.

Jeśli jesteś obok i nic nie działa, to tak jakbyś codziennie kupował najtańsze zdrapki w starym osiedlowym sklepiku z nadzieją na jakąkolwiek wygraną. I wtedy w najgorszym przypadku można Cię porównać do naiwniaczka. Jeśli jednak po prostu Cię nie ma, to jesteś człowiekiem, któremu idąc ulicą nie chce się nawet schylić po znalezioną za darmo zdrapkę. I tutaj Twoja historia się kończy. 

_______________________________________________________

Znajdź mnie też tutaj 😉

facebookyoutube

  • Ludowe przysłowie mówi, że czas leczy rany, prawda? I coś w tym jest, bo nawet jeśli czasami zostaje uczucie do innej osoby to brak kontaktu, brak poświęcania jej swojego zaangażowania musi zrobić swoje. Czas jest zresztą doskonałym sposobem na wszystkie problemy. Mam wrażenie, że czasami nie doceniamy tego, jak wiele spraw może rozwiązać się samoistnie, poza naszym udziałem. Czasami wystarczy jedynie zaufać, że wszystko się ułoży i… dać sobie czas.

    • Dokładnie, po prostu odpuścić 🙂 Ale skoro czas ma taką moc, to może i niszczyć tę drugą stronę, i wtedy nie ma powrotu.