dreams
0

Uwielbiam je.

Uwielbiam te momenty. Uwielbiam je wszystkie od wtedy, kiedy po raz pierwszy czegoś takiego doświadczyłam.

Czasami to, co dzieje się przed, znaczy dużo. Pamiętam bardzo trudną sesję na swoich studiach, na której nie mogłam się skupić, bo wolałam się użalać nad sobą i swoimi tęsknotami. Wtedy musiałam dużo pisać.

Ale często to nie jest nic wielkiego. To są pojedyncze słowa, spojrzenia ludzi, którzy przypominają o czymś, a później ja podążam tym dziwnym tokiem skojarzeniem i wpadam na to.

Piękne miejsce, w których przelot ptaka potrafi wzniecić ogrom myśli. Piosenka, której zdanie w refrenie brzmi tak poetycko, że aż się prosi się o dopisanie całej historii. Jakaś ścieżka w lesie, w którym się wszystko zaczęło. Dźwięk porannego budzika tego ranka, kiedy szłam pierwszy raz do liceum. Kropka na końcu niby urwanego zdania. Uprzejma pani w sklepie i książka, która sama wpadła w ręce. Telefon na wystawie i nowa kampania reklamowa.

Spontaniczne wakacje i widok lekko przygaszonych świateł na plaży w nocy. Mewa, która zdaje się pozować do zdjęcia. Kolega, który okazuje się nad wyraz ciekawym człowiekiem, a koleżanka – przyjaciółką. Wieczór w klubie, podczas którego poznaję Jego.

Cichy wiatr kiedy zamykam na chwilę oczy. Zapach wsi z dzieciństwa i przebiegający pies.

Uwielbiam je. To te wszystkie momenty, które mnie inspirują. To chwile, które prawie zawsze są jak pstryknięcia palcami – pstryk, siadasz i piszesz. I jest tekst na blogu.