Tamtego dnia w południe kupiłam nowe kolczyki. Takie pozłacane drobne motylki, które pasowały do opinających kolorowych jegginsów i obcisłej czarnej bluzki, podkreślającej wszystko, co chciałam tamtego dnia podkreślić. Swój smutek, determinację i gdzieś pomiędzy urodę?
Z szuflady wyciągnęłam małą buteleczkę, nie żałując sobie jej zawartości. Spryskałam miejsce za uszami, oba nadgarstki i lekko ubranie. Przeczesałam jeszcze raz włosy i powędrowałam do zamrażarki, żeby dostać się do swojej butelki 0.3l. Zmieszałam jej zawartość z colą i wszystko znalazło się w litrowej „coli”.
Wsiadłam do auta i zanim się zorientowałam ,widziałam na liczniku prędkości 140 i wciąż biegnący wskaźnik prędkości. Dojechałam na miejsce po kwadransie. Zaparkowałam na najbardziej pobocznym miejscu, jakim się dało i po zgaszeniu silnika wyjęłam kluczyki ze stacyjki. Włożyłam swoją ulubioną płytę CD do odtwarzacza. Pamiętam kolejne łyki „coli” i modlenie się o to, by nie rozdawali mandatów za picie w aucie, przy zgaszonym silniku. Przecież nigdy nie wiadomo.
***
Rozmawiamy szybko, w emocjach. Słyszę swoje kolejne słowa i dziwię się, że w ogóle potrafię je wypowiedzieć. Przypominam sobie, że przy Tobie potrafiłam się tak śmiać, jak nie wiedziałam, że potrafię. Patrzę w przestrzeń i nagle orientuję się, że już nie mówię do Ciebie. Już jestem w swoim śnie. Widzę Ciebie trzymającego mnie za rękę i zazdrosne spojrzenia ludzi. Masz idealne oczy. Bystre, lekko wilgotne, czułe i wierne. Masz idealne oczy, bo takie sobie wymyśliłam. A ja mam przed sobą wszystko, czego chcę i to nie należy do mnie.
Bo… wiesz co?
Bo… wtedy pomyślałam, że świat jest tylko na tyle duży i różnorodny, na ile ja go widzę. I myślałam, że już zawsze „Almost lover” będzie miało pieczęć Twojego przyśpieszonego oddechu obok mnie. I że ścieżki, którymi chodziliśmy, wsiąknęły na zawsze zapach Twoich perfum. Każdy film ogląda się tylko raz i nie ma drugich pierwszych razów, nie ma drugich pierwszych spojrzeń w oczy, a na wakacje jeździ się tylko w to jedno miejsce. Myślałam, że jest jedna właściwa historia, którą chciałam przeżyć i jedno szczęście na całej Ziemi. Gorąco czekolada smakuje idealnie tylko w tej knajpie, w której schroniliśmy się kiedyś przed deszczem.
Sądziłam, że jeśli pozwolę sobie myśleć inaczej, to coś się rozpadnie. Może to będzie tylko jedno popołudnie albo tydzień, a może cały mój świat. I sądziłam, że wszystko ma swoje jedno ID, którego nie możemy zmieniać. Każda chwila ma swojego właściciela. Że nie można już żadnej porze roku skraść tyle samo ciepła, co tamtego jednego lata. I nie można tak po prostu się obudzić i zmienić frontu. Nie można tak po prostu dostać drugiej szansy od losu i dowiedzieć się, że Ktoś posprzątał za Ciebie cały Twój bałagan w głowie.
Bo tak często nie doceniamy czasu. Tego, który powinniśmy dać sobie i tego, który … dają nam inni.