dziewczyna
0

W Jego myślach. #3

>>Poprzednia część

Dlaczego znowu wymyślasz? – śmieje się mama, wkładając w te słowa trochę powagi.

– Naprawdę nie możesz mi chociaż raz pomóc? Znowu będę musiała z nim gadać…

– Przeżyjesz – mówi i rzuca mi kluczykami od działki. Działki, gdzie jest bluza Mateusza, którą zostawił ostatnim razem odprowadzając mnie do domu. Po kilku dniach, tuż przed swoimi zawodami kolarskimi, zorientował się, że brakuje mu jego ulubionej bluzy. Takiej… przynoszącej szczęście. Serio ktoś jeszcze wierzy w takie rzeczy? Nie chciałam mu jej oddać przy wspólnym bieganiu i nie chciałam mu jej podrzucić wtedy, kiedy … będę w domu. Tak bardzo uparłam się sama w sobie, że po ostatnim naszym spotkaniu najlepszym krokiem dla mnie będzie życie sobie bez problemow z chłopakami. Mama wciąż nie odpuszcza, a kiedy widzę kolejną wiadomość, w której Mateusz informuje mnie, że już podjechał na rowerze przed mój blok, nie pozostaje mi nic innego, jak odpisać numerem mieszkania.

***

            Patrzę, jak Mateusz starannie blokuje swój rower do barierki, a następnie wsiada z nami do auta i jedziemy na działkę.

Czuć lato. Nie jest gorąco, ale jednak powietrze jest ciepłe i lekkie, a trawa przepięknie zielona i upstrzona drobnymi kwiatkami. Prawie nie rozmawiam z Mateuszem, unikając go jeszcze bardziej niż robię na co dzień w stosunku do innych. Odbierając bluzę, sprawdza wszystkie kieszenie szukając najwyraźniej kolejnych cennych rzeczy. Udaję, że mnie to nie interesuje.

Powoli cieszę się, że nie złamałam się z byciem obojętną i rozpromieniam się w duchu na myśl o powrocie do domu i świętym spokoju ze strony mamy, kiedy ona właśnie podaje mi klucz od działki i mówi, żebym pamiętała, że jeśli wrócę późno, to mam zamknąć bramę również na kłódkę, bo ona nie będzie tutaj już dzisiaj. Stoję jak wryta i przetwarzam informacje.

– Ale… w sensie…?

– Jadę zawieźć Kasię na tenisa, a później mam spotkanie. Mówiłam ci.

– Ale teraz?

– Tak, teraz – mówi mama, otwierając drzwi samochodu i wołając do Kasi, żeby się pośpieszyła. Moja siostra najwyraźniej nie ma z tym problemu – tenis to w końcu coś, na co zawsze czeka cały tydzień.  – Mateusz odprowadzi cię do domu.

***

      Jest późno. Jest po pierwszej w nocy, a kłódka od bramy wciąż leży na stole przed nami koło laptopa, na którym oglądamy drugi film. Ręka Mateusza leży teraz na moim udzie i wydaje mi się to bardziej naturalnie niż jakakolwiek z rzeczy, które robiłam ostatnio. Dużo się śmieję i zapominam o wszystkim, co sobie obiecałam. Nie wiem, czy to dobrze.

 

 

Maybe we’re perfect strangers
Maybe it’s not forever
Maybe the light will change us
Maybe we’ll stay together

 

Nie zauważam, kiedy zaczynam przypisywać słowa piosenki do naszej sytuacji.

 

– O czymś myślisz?

– … Niekoniecznie.

Śmieje się.

– Co to za odpowiedź? – pyta i jego spojrzenie mnie zabija. Intuicyjnie przysiadam się jeszcze trochę bliżej niego, a jego jedna i druga ręka zaciska się na mojej talii i nodze. Mój oddech przyśpiesza. Kiedy podnoszę głowę, wiem, że jego też. Ma teraz inne oczy. Zapominam, jakie było pytanie. Nie powtarza go. Z powrotem chowam spojrzenie i przytulam się do niego. Wstaje na chwilę, żeby zgasić światło i wraca, przytulając się do mnie w dokładnie taki sam sposób. Patrzymy dalej na ekran monitora i pomieszczenie wypełnia cisza i dźwięk naszych oddechów.

– Powinnam wracać do domu – odzywam się spokojnie.

– A chcesz?

Zastanawiam się nad odpowiedzią.

– Chyba muszę.

– Cała ty.

– To znaczy?

– Za bardzo myślisz o tym, co powinnaś. Za malo o tym, czego po prostu chcesz.

– Nie można myśleć tylko o tym, czego się chce.

– Można o tym nie myśleć, ale wtedy nigdy się tego nie dostaje.

Przyznaję mu rację w duchu i znów rozpoczynam milczenie.

– Ty zawsze robisz to, co chcesz? – pytam po kilku minutach, czując, że to dobra okazja, by się przełamać do kolejnej szczerej rozmowy. Właściwie, nie muszę się przełamywać. Coraz łatwiej mi to dziś przychodzi.

– Jeśli mi na czymś zależy, to tak  – odpowiada zdecydowanie.

– I udaje się?

– To nie zawsze jest takie schematyczne.

– Nie tak łatwo przyznać rację, ale chyba właśnie na to sobie zasłużyłeś. – Słyszę lekkie wypuszczenie powietrza i wiem, że się śmieję, chociaż jestem tak wtulona, że tego nie widzę.

– Wow, dzięki – odpowiada i czuję dyskretny dotyk jego ust gdzieś między moimi włosami.

***

          Czuję tęsknotę. Po raz pierwszy od kilkunastu dni dociera do mnie, że to to uczucie, które tak bardzo wypierałam. Nazywałam tak wieloma nieadekwatnymi słowami. Tak bardzo przed nim uciekałam. To jest własnie ta tęsknota, która powoduje klasyczną gulę w żołądku i prawdopodobnie rysę na sercu, którą czujesz w całym ciele, kiedy zdajesz sobie sprawę, że tęsknota jest całkowicie uzasadniona. Przekręcam kluczyk w bramie i gorączkowo zastanawiam się, co powiedzieć, żeby móc go jeszcze kiedyś zobaczyć, ale boję się zapytać wprost. Mam wrażenie, że coś tracę i kompletnie nie wiem, co z tym zrobić. Sprawdzam zamknięcie furtki, bramy, odwracam się i czuję jakieś niewypowiedziane słowa między nami w powietrzu. Nie wiem, czy chodzi o moje słowa czy jego…

– Dzięki za bluzę – mówi jak nie on. – Następnym razem nie bądź taka uparta.

Upatruję w tym zdaniu swoją szansę.

– Następnym razem? – pytam.

– W sumie tym też byś mogła nie być – podchodzi do mnie i mocno ściska moje nadgarstki, a po chwili czuję jego usta blisko swoich. Trwamy przez chwilę w takim zawieszeniu. Obejmuję go mocno i zaczynam pocałunek. Kiedy wsuwa jezyk w moje usta, natychmiast robię to samo i przestaję myśleć. Pociągam lekko za przód jego koszulki i przyciskam jeszcze mocniej swoje biodra do jego. Przeszywa mnie lekki dreszcz, gdy jego ręka przeczesuje moje włosy, robię ostatni ruch warg wkładając w to całą siebie i wycofuję się, mocno się do niego przytulając.

– Czas mi się zatrzymał – mówi i całuje mnie w czoło. Nie wiem, jak mam to rozumieć i przez myśl przebiega mi ileś negatywnych potencjalnych scenariuszy tej znajomości. Czuję, że coś może się zepsuć na te milion sposobów i chcę mu o tym powiedzieć, ale kompletnie nie wiem, jak to zrobić w jednym zdaniu, wiec mówię po prostu:

– Boję się, Mati.

– To dobrze, że się boisz. To znaczy że Ci zależy.

Zacieśnia nasz uścisk.